- Praca jest dla mnie bardzo ważna. Czerpię z niej ogromną radość i satysfakcję. Jak się czegoś podejmę, oddaję się temu cała. Niestety, czasem kosztem moich bliskich - wyznaje artystka w wywiadzie dla "Super Expressu".
- Nie jestem tzw. babcią dyspozycyjną. Moje córki, Julia i Izabella, są jednak bardzo wyrozumiałe. Wiedzą, że kocham swoją pracę. Wspierają mnie i cieszą moimi sukcesami. Wiem, że doceniają to, co robię - dodaje aktorka.- Ostatnio moja młodsza córka Izabella powiedziała mi: "Ty to masz kołowrotek! Fajnie, że się tyle dzieje, a nie tylko szlafrok i kapcie".
A serialowa Irenka? Cóż, Tadeusz marzy pewnie o tym, by jednak założyła szlafrok, kapcie, usiadła w fotelu… I w końcu zamilkła - choć na pół godziny!